sobota, 24 marca 2012

przywitaj się ładnie

Nie lubię wielkich słów, nie lubię powitań (chyba bardziej niż pożegnań) więc na początek będzie sztywno i niezręcznie, czyli jak zawsze.
Moja znajomość z blogami jest krótka i mało intensywna. Nie zaczytuje się w nich, moja percepcja nastawiona jest raczej na ładne obrazki, terabajtów zdjęć ładności przejrzałam już miliardy. Być może moje nieczytanie spowodowane jest marną zwykle jakością blogów, które dane mi było poznać. Owszem, jest kilka, które się wybija. Dodatkowo pamiętać należy, że ważna jest konwencja, jak to pewna pani reżyserka, kulturo i filmoznawczyni rzekła. I spośród słów słów słów, które z siebie wyrzuciła, z tymi akurat ciężko się nie zgodzić. Zatem często taka właśnie jest konwencja, żeby nie było wiele do czytania, czasem po prostu pisać się nie umie, ale najgorzej jest jak się udaje, że umie i jak się chwali ile to się pisze. To chyba główne czynniki, które zawęziły moje internetowe przyswajanie blogosfery do kilku wybranych. Inną sprawą jest, że jakoś namiętnie w szukanie Tego Jedynego się nie wgłębiałam, może to On znajdzie mnie. Nie jest moją ambicją samej go stwarzać, nie mam na tyle dumy, by nawet próbować.
Mowa była o konwencji. Tutaj będzie płytko. Ładności dla ducha, ucha i innych części ciała. Takie hobbystyczne grzebactwo w odmętach Internetu i trochę w Rzeczywistości, choć bywalcem tej drugiej strefy jestem bardziej z musu niż z wyboru, istnieje wszak umowa społeczna i nic na nią nie poradzimy. Shit happens. 
Na chwilę obecną, jeśli mowa o blogowym świecie, jestem wyjątkowo samotną duszyczką - czyli sama sobie sterem, żeglarzem i okrętem, pewnie wiatrem i morzem też. Jednak pomysł na bloga wyszedł nie ode mnie, a od mojej serdecznej przyjaciółki (och ach! tak, patos, dużo patosu) Ani. O nieobecnych wypowiadać się nie wypada, a że Ania, jak na piątek wieczór przystało, baluje Bóg jeden raczy wiedzieć gdzie, wszelkie introdukcje zostawię na później.
Tyle słowem wstępu. Początki bywają bolesne, tutaj żadnego wyjątku nie było. Zakończę więc już te powitania, dla dobra własnego i ogółu i na dobry początek (wiosny, bloga, nocy - bo godzina już późna) wygrzebaną ładność dołączę. Bez opatrywania komentarzem, bo co za dużo to nie zdrowo. Do uzupełnienia.


Khat - Homeless

6 komentarzy: