niedziela, 30 grudnia 2012

Moonrise Kingdom (2012)


info:
Reżyseria: Wes Anderson
Scenariusz: Wes Anderson, Roman Coppola
Muzyka: Alexandre Desplat
Zdjęcia: Robert D. Yeoman
Produkcja: USA
Polska premiera: 30 listopada 2012
Tytuł polski: Kochankowie z księżyca

Już wiem, że moje życie było uboższe. O Wesa Andersona - o pastelowe kolory, piękne kadry i całą tą niepoważną-poważność. Biję się w pierś. Chociaż moje podejście numer jeden do tego pana, pod tytułem Podwodne życie ze Stevem Zissou było średnie, postanowiłam się zrehabilitować. Z pomocą przyszedł mi Hotel Chevalier, rewelacyjny krótki metraż. Kropkę nad "i" postawił Moonrise Kingdom - przepadłam. Głównie w formie. W końcu kino to przyjemność dla oka.

Moonrise Kingdom to opowieść o bardzo dorosłych dzieciach - ekscentrycznych dziwakach i ich równie nieogarniętych rodzicach. Opowieść wielce urzekająca, bardzo urokliwa i no cóż, niezwykła. Również fabularnie. W wielu miejscach nasuwają mi się porównania do Submarine, jednak u Andersona bohaterowie są dużo bardziej przekonywujący, mniej wydumani i hipsterscy. Poza tym tutaj ta kolorowa, ładna do granic, wypieszczona stylistyka (która w Submarine bardzo psuła odbiór) jest jak najbardziej na miejscu. Wszystko się zgrywa - treść dobrze koresponduje z formą. Wszyscy są zadowoleni.

poniedziałek, 24 grudnia 2012

Wesołości, filmowości!

Przyszedł ten dzień, jakże ciepły choć grudniowy. Tak tak, wczoraj było -12 na termometrze, dziś +4! I podobno składanie życzeń z okazji Bożego Narodzenia jest politycznie niepoprawne, więc ja życzę wam nie tylko Wesołych Świąt, jak to zwykle się życzy, ale wiecznych powodów do radości i uśmiechu, dużo Miłości (do kogo i od kogo tam tylko pragniecie, nie tylko od święta) i też zdrówka, bo chorować w Wigilię, Chanukę czy inne wolne to najgorzej! Szczęścia nie życzę, bo to do nas należy czy je mamy czy nie, więc jak się najecie pierogów i karpia i barszczyku z uszkami (mniam) to do roboty! A na razie do stołu, a potem do prezentów, a jak nie obchodzicie to miłego lenienia się. Aha! I najważniejsze - miliarda dobrych filmów i czasu, by je oglądać!

Najlepszości życzę ja, cukrowa wata Marcela.


P.S. Przepraszam za adult content ;)

piątek, 14 grudnia 2012

Pokłosie (2012)


info:
Reżyseria: Władysław Pasikowski
Scenariusz: Władysław Pasikowski
Muzyka: Jan Duszyński
Zdjęcia: Paweł Edelman
Produkcja: Polska
Polska premiera: 9 listopada 2012

Zwykłam zaczynać wszystkie notki od jakiejś wielce istotnej uwagi, dziś nie obędzie się bez tego. Nie oglądam polskiego kina, taka ze mnie patriotka (i jeszcze lubię Marię Peszek, spłonę na stosie). Tak, jestem uprzedzona, wychodzę z założenia, że Polacy robią kino albo szkolno-lekturowe, albo historyczne (to się wiąże) z wyróżnieniem filmów pseudo-kostiumowych, wojennych i PRL-owskich plus głupie komedie romantyczne. Wybaczcie, ale taki to właśnie obraz kreuje się po pobieżnym przestudiowaniu repertuaru kinowego filmów rodzimych. Dodajcie do tego filmy o patologicznych rodzinach z Warszawskiej Pragi, ewentualnie Śląska albo zapyziałego wschodu. Rzadko znajduję przyjemność w oglądaniu szarej, brudnej, pozbawionej nadziei, polskiej rzeczywistości, wystarczy, że dostatecznie często widzę taką całkiem na żywo. No ale mieliśmy studencką wycieczkę. Tak tak, fajni studenci z fajnego kulturoznawstwa chodzą z fajnymi wykładowcami na fajne wycieczki do kina, nie myślcie sobie. No i padło na Pokłosie i myślę sobie: "W końcu obejrzę sobie jakiś polski film, bo aż wstyd rozmawiać ze znajomymi przecież". Plus kontrowersyjny, prawa strona ma mocny butthurt, to tym bardziej muszę obejrzeć, więc złożyło się nieźle. I, mimo wielu (oczywistych) zarzutów, jakie padły pod adresem tego dzieła zaraz po seansie, ja wyszłam zadowolona (możliwe, że to słowo niekoniecznie tu pasuje), choć jeśli traktować ten film jako zachętę do oglądania polskich filmów, to chyba nadal źle trafiłam.

czwartek, 13 grudnia 2012

Skyfall (2012)


info:
Reżyseria: Sam Mendes
Scenariusz: Neal Purvis, Robert Wade, John Logan
Muzyka: Thomas Newman
Zdjęcia: Roger Deakins
Produkcja: USA, Wielka Brytania
Polska premiera: 26 października 2012

Niektórym się pewnie narażę, ale cóż, nigdy nie byłam fanką Bonda. Ani przesadną, ani żadną właściwie. Szczerze mi ta seria zwisała, a nawet więcej - w niektórych momentach mojego życia była postrzegana przeze mnie jako wyjątkowo irytująca. Ani Pierce Brosnan, ani Sean Connery ani nawet Roger Moore nie robili na mnie najmniejszego wrażenia, ich tandetne gadżety doprowadzały mnie gdzieś w stany pomiędzy nieposkromionym śmiechem a koszmarnym zażenowaniem, a garnitur, nienaganne maniery, "wstrząśnięte, nie zmieszane" i kobiety-pistolety, wywoływały we mnie niemal odruchy wymiotne. Nie, żebym kiedyś widziała któregokolwiek z Bondów w całości. Po prostu konwencja całej serii mocno mnie odrzucała. Umowność umownością, wiadomo, do mnie jednak to zupełnie nie przemawiało, tym bardziej, że miałam problem z rozpoznaniem, czy coś jest na serio, czy dla żartu. I jak tu żyć?

sobota, 1 grudnia 2012

Bestie z południowych krain (2012)


info:
Tytuł oryginalny: Beasts of the Southern Wild
Reżyseria: Benh Zeitlin
Scenariusz: Lucy Alibar, Benh Zeitlin
Muzyka: Benh Zeitlin, Dan Romer
Zdjęcia: Ben Richardson
Produkcja: USA
Polska premiera: 12 października 2012

Lubię bawić się w skojarzenia, wszyscy zwykle jakieś mają, więc może być to niezły punkt wyjścia. Często błędny, ale ciężko się tych skojarzeń pozbyć. No i pierwsze co przychodzi mi na myśl w odniesieniu do recenzowanego filmu to inny film, pod tytułem Gdzie mieszkają dzikie stwory (2009). Obraz o magicznej mocy dziecięcej wyobraźni, bajkowy, ale nie w disneyowskim rozumieniu. Moje skojarzenia są dość prostolinijne - tu dziecko, tam dziecko, tu jakieś stwory, tam również, no czujecie te oczywiste analogie, nawet w warstwie tytułowej. Jeśli zaś o różnice chodzi, no cóż - "Bestie z południowych krain" są filmem, po prostu, dużo lepszym. Głównie dlatego, że opowiadają "o czymś", a także wykraczają "poza".