czwartek, 28 czerwca 2012

Cosmopolis (2012)


info:
Reżyseria: David Cronenberg
Scenariusz: David Cronenberg
Muzyka: Howard Shore
Zdjęcia: Peter Suschitzky
Produkcja: Francja, Kanada, Portugalia, Włochy
Polska premiera: 22 czerwca 2012

Rzadko zdarza mi się oglądać słabe filmy, szczególnie w kinie. Kwestia nie tyle skąpstwa, co ostrożności. No ale cóż, każdy popełnia błędy. Przyznać muszę, że tak złego filmu w kinie jeszcze nie widziałam. Zawsze to jakiś sukces twórców.
Cosmopolis jest ekranizacją książki, podobno uznanego, amerykańskiego pisarza Dona DeLillo. Może to wstyd, ale nie znam tego pana. Wiem jednak, że o ile sposób narracji i świat przedstawiony w powieści sprawdzają się rewelacyjnie, o tyle film Cronenberga jest dziełem groteskowo przerysowanym, żeby nie powiedzieć pseudointelektualnie bełkotliwym.
źródło: http://www.giraffedays.com/
David Cronenberg jest reżyserem specyficznym, jego kino od zawsze było kinem perwersyjnym i niepokojącym, jeśli weźmiemy chociażby "Crash" czy "Pająka". Najnowsze dzieło reżysera pod względem emocji, które w założeniu ma wywoływać, nie różni się od jego poprzednich filmów. Ma być niepokojąco, "niewygodnie", mało bezpiecznie. Jak to czasem bywa, założenia założeniami, a rzeczywistość okazuje się jednak nieco inna.
Kevin Durand jako ochroniarz Torval i Mathieu Amalric jako Andre Petrescu
źródło: http://www.aceshowbiz.com
Eric Packer, grany przez Roberta Pattinsona (jedni go kochają, inni nienawidzą, cóż za niejednoznaczna osobowość!) jest 28-letnim multimilionerem. W swojej luksusowej, białej limuzynie przemierza miasto, celem udania się... do fryzjera. W mieście zaś panuje chaos spowodowany zamieszkami anarchistów i filmowych odpowiedników "oburzonych", ponadto ktoś czyha na życie bohatera. Jemu to jednak nie straszne. Dzielnie zmierza na drugi koniec miasta, by się ostrzyc.
Limuzyna, którą podróżuje Eric pełni rolę biura i miejsca spotkań. W czasie swojej podróży główny bohater uprawia seks z kochankami, spotyka się z doradcami, wspólnikami i lekarzem. Ten ostatni podczas badania informuje biznesmena o jego asymetrycznej prostacie. Protagonista, nie rozumiejąc jego diagnozy, zastanawia się nad swoim, być może zmierzającym już ku końcowi, żywotem. (Bo przecież nie można było lekarza zapytać, czy coś jest nie tak, prawda?)
Niewiele w tym filmie jest akcji, całość oparta jest na dialogach. Nie byłoby w tym nic złego, bowiem jak dobrze robić filmy bazujące na samej "gadaninie" udowodnili chociażby Jim Jarmusch czy Quentin Tarantino. Jednak jeśli do czynienia mamy z filozoficznym, przeintelektualizowanym natłokiem, zupełnie oderwanych od siebie wypowiedzi, ciężko nie poczuć, delikatnie mówiąc, poirytowania. Reżyser, za autorem książki, usiłuje zapewne ukazać trudności w komunikowaniu się członków społeczeństwa ponowoczesnego. Odwołania do filozofii są ewidentne. Jednak jest to filozofia w wydaniu egzaltowanego piętnastolatka. Eric prowadzi płomienne monologi na temat sztuki wydawania pieniędzy i przemijania ludzkiego życia, wszak prostata nie daje mu spokoju, widmo śmierci się zbliża. Na większość zadawanych mu pytań, bohater odpowiada ze wzrokiem wlepionym w martwy punkt, po odpowiednio długiej pauzie, znaczące: "Nie wiem". Dokąd zmierzają jego rozważania? Tego niestety też się właściwie nie dowiemy. Przebąkuje trochę o chęci poczucia mocnych wrażeń i tym podobnych. Jednak w gruncie rzeczy niewiele jesteśmy w stanie wyczytać z jego zachowania, wiemy tyle ile sam raczy powiedzieć, a że mówi zwykle od rzeczy to nie ma lekko. (Widz oczywiście. Eric pewnie też, sądząc po minie).
Robert Pattinson jako Eric Packer
Postać grana przez Roberta Pattinsona razi obojętnością, chłodem oraz mechaniczną gestykulacją i mimiką. Jego postawa kontrastować ma zapewne z tym co dzieje się na zewnątrz limuzyny: światem pogrążonym w głębokim kryzysie. Tłumy rozczarowanych współczesną rzeczywistością, w której rządzi pieniądz domagają się zadośćuczynienia. Atakują limuzynę bohatera oraz podpalają się w geście prostestu. Jednak wszechogarniający świat chaos na ekranie widzimy jedynie przez jedną scenę, po czym auto głównego bohatera, spokojnie porusza się dalej w swoim kierunku. Obojętność postaci Erica wydaje się być nie tyle wypracowanym zabiegiem, a po prostu brakiem wyszukanych umiejętności aktorskich. Zestaw podobnych min Robert Pattinson serwuje nam przecież już w "Zmierzchu". Dobór aktora poniekąd słuszny, ale jestem pewna, że można było oddać tą rolą więcej. Mówiło się o tym, że Cosmopolis jest kamieniem milowym w karierze Pattinsona. No cóż, ja nic takiego nie dostrzegam. Nadal jest okrutnie irytujący i zwyczajnie kiepski.
Robert Pattinson jako Eric Packer i Sarah Gadon w roli Elise Shifrin 
Film nie tylko ukazuje chłód głównego bohatera wobec otaczającego go świata. Obraz Cronenberga sam wywołuje w odbiorcy takie uczucia. Ciężko wniknąć w głąb tego dzieła, przeniknąć do jego wnętrza przez mnogość absurdalnych metafor (wspominana asymetryczna prostata jako symbol nieregularności wszechświata... Serio!?) i sztuczność świata przedstawionego. Kiczowatość niektórych scen wywołuje głęboką żenadę (pogrzeb rapera - okropna muzyka, przerysowane reakcje i wydumane refleksje - tragedia!). Nachalne podkreślanie, wywołanej na samym początku cytatem z Raportu z oblężonego miasta Herberta, figury szczura - poprzebierani za szczury anarchiści, "oburzeni" rzucający szczurami (dosłownie) - wszystko to uwłacza inteligencji widza. Nie sposób przejąć się tematem poruszanym przez reżysera głównie z uwagi na sterylność i nieadekwatność tego dzieła do jakiejkolwiek rzeczywistości. To co widzimy na ekranie jest zbyt odległe od zdarzeń, których świadkiem jesteśmy na co dzień, by móc choć w najmniejszym stopniu się tym przejmować. Na pytanie o to czy jest to zabieg celowy czy po prostu wynik nieudanych decyzji reżyserskich, niestety nie sposób odpowiedzieć. Jeśli jesteście gotowi na przebijanie się przez ciężkie (choć nieskomplikowane), wydumane dialogi i nic niewyrażającą mimikę aktorów oraz rażącą nienaturalność - zachęcam, jednak tylko na własne ryzyko.
Paul Giamatti jako Benno Levin
Juliette Binoche jako Didi Fancher
źródło:
http://www.andpop.com
Aha, i nigdy jeszcze nie widziałam tak wprowadzającego w błąd trailera. Który oczywiście, jest lepszy niż sam film.

4 komentarze:

  1. tak bardzo dużo ehania w facepalmów!

    OdpowiedzUsuń
  2. nie wiem skąd w jak miało być i, artsyta coś tam miał na myśli

    OdpowiedzUsuń
  3. Jakoś nie jestem tym zaskoczona. Nie znoszę Pattinsona, nie rozumiem się z Cronenbergiem, a książka DeLillo zanudziła mnie. Jednego nie można mu (autorowi) odmówić: Cosmopolis to świetny portret współczesnego polis, świata pieniądza, kariery i ulotności w każdym wymiarze życia. Filmu nie widziałam, więc nie wiem, czy Cronenberg aspekt ten wyeksponował. Reszta zupełnie mnie nie interesuje;]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Próbował, ale całość jest przyćmiona tą sztucznością i teatralnością, więc trudno doszukać się tego właściwego przesłania, przynajmniej mnie było trudno. Niby jest oczywiste, a jednak po seansie ciężko było powiedzieć o czym właściwie był to film, ponieważ ilość absurdu była zdecydowanie za duża.

      Usuń