sobota, 6 października 2012

Teddy Bear (2012)


info:
Reżyseria: Mads Matthiesen
Scenariusz: Mads Matthiesen, Martin Zandvliet
Muzyka: Sune Martin
Zdjęcia: Laust Trier-Mørk
Produkcja: Dania
Polska premiera: 7 września 2012
Polski tytuł: Misiaczek

Podobno "tough guys don't dance". Dennis też nie tańczy, jednak wrażliwości, chociaż nic na to nie wskazuje, nie można mu odmówić. Wielki, acz łagodny misiaczek ma duże problemy z kontaktami z kobietami. Jest nieśmiały, wstydliwy, nieporadny i zagubiony. Na domiar złego, pomimo 38 lat na swoim wielkim karku, nadal mieszka z mamą. Nadopiekuńczą, jak można się domyślić.
Kim Kold jako Dennis
Nie miałam chyba jeszcze okazji wspomnieć, że skandynawskie kino, szczególnie współczesne, kocham miłością bezgraniczną. Tak więc wspominam. Skandynawowie wyróżniają się specyficzną wrażliwością, jeśli chodzi o ukazywanie problemów drażliwej natury. Nie wszystko tu oczywiste, wytłumaczone i zalane tysiącem słów płynących z ust bohaterów, jak ma to miejsce w większości amerykańskich produkcji. Kino europejskie w ogóle ma to do siebie, że za pomocą niewielkich środków potrafi stworzyć niesamowicie naładowaną emocjami atmosferę. W przypadku produkcji z północy jest to podsycone dodatkowo wrodzonym zdystansowaniem i chłodem mieszkańców tej części kontynentu. W Misiaczku również pada niewiele słów, intencje bohaterów należy wyczytać raczej z ich mowy ciała, gestów i tego upartego milczenia. Wsłuchując się w dialogi nie dowiemy się wiele. Nastrój budowany jest przez uporczywą ciszę, od czasu do czasu przerywaną bardzo mało "rzucającą się w uszy" muzyką. Dodatkowo klimat podkreślony jest przez dobrą warstwę dźwiękową - słyszymy każdy niemal szum wody, dudnienie kroków - jak w pustym, cichym domu.
Dennis
Emocjonalna dyktatura matki i jej zaborczy charakter uczyniły z Dennisa 38-letniego, przerośniętego chłopczyka. Nie potrafi poradzić sobie z kobietami i chociaż śniadanie robi sobie sam, to z późnych powrotów do domu musi się tłumaczyć. Ponieważ jego związek z matką jest bardzo silny, nie potrafi się jej przeciwstawić, jedynym wyjściem dla niego jest kłamstwo. Ale jak wiemy, kłamstwo ma krótkie nogi - w końcu Dennis i tak postawiony zostanie przed ostateczną decyzją. Musi wybrać - albo swoje szczęście, albo zadowolenie matki. Temat jak widać mało napawający optymizmem. Mogło wyjść dramatycznie i depresyjnie, jednak reżyser wybrał dla tego filmu nieco inną wymowę. Mimo niewesołej sytuacji, w jakiej znajduje się główny bohater, obraz jest pełen ciepła. Każdy przejaw wrażliwości Dennisa, widz odbiera, z będącym wyrazem głębokiego wzruszenia, westchnięciem "oooo...!". A gdy osiłkowi jest smutno (choć oczywiście tego nie okazuje), nam smutno tym bardziej.
Toi (Lamaiporn Hougaard)
Dennis (Kim Kold) i jego matka Ingrid (Elsebeth Steentoft)
Dennis
Kim Kold, chociaż zawodowym aktorem nie jest, w roli Dennisa sprawdził się doskonale. Jest przekonywujący i bardzo autentyczny i nie chodzi mi tutaj jedynie o to w czym jest najlepszy, czyli kulturystykę. Jego gra jest poruszająca, cała ta nieporadność aż wylewa się z postaci Dennisa. Oczywiście dodatkowym podkreśleniem tych cech (nieco przerysowanym, ale to zabieg celowy i bardzo udany), był kontrast pomiędzy pozorami jakie stwarzał bohater swoją posturą (no przecież kto by pomyślał, że taki duży chłopiec jest taki nieśmiały), a jego delikatnym charakterem. Prostodusznością i poczciwością Dennis od pierwszych minut podbija serca widzów. Nie sposób go nie pokochać.
Dennis i Toi
Jest to jeden z filmów, których bajkowy wydźwięk w ogóle nie razi. Wręcz przeciwnie, takie dzieła jak Misiaczek są bardzo potrzebne, aby zachować wiarę w to, że marzenia się spełniają. Choćby w filmach.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz